sobota, 13 czerwca 2015

Prolog

Było strasznie duszno, ledwie dało się oddychać. Przez cały dzień słońce piekło niemiłosiernie, a teraz gdy zniknęło za horyzontem, ustępując miejsca księżycowi, pozostawiło po sobie duchotę i rozgrzane ulice. Ale za tą atmosferą kryła się nie tylko pogoda. Coś wisiało w powietrzu i Alessandra Fabiano doskonale to czuła.
Kobieta była niespokojna, stała przy oknie, obserwując ulicę. Obawiała się, że zza bogatych domów arystokracji zdobiących przedmieścia za chwilę wynurzy się sznur wielkich, czarnych pojazdów o zaciemnionych szybach. Aż zbyt dobrze wiedziała, czym to mogłoby się skończyć dla niej i dla jej rodziny.
Odwróciła się, by upewnić się, że jej dwie córki są tam, gdzie były przed chwilą.
Młodsza dziewczynka miała dopiero kilka miesięcy. Alessandra podeszła do jej łóżeczka, by zobaczyć śliczną buzię. Mia była podobna bardziej do mamy niż do taty. Miała jasnobrązowe loczki i taki sam uśmiech jak Alessandra. Tylko oczy miała po tacie. Duże, ciemnobrązowe oczy. Takie same miała starsza z dziewczynek, która pochylała się teraz nad łóżeczkiem siostry, pokazując jej jakąś zabawkę. Jennifer zdawała się być dziewięcioletnią wersją Emilia, mówili to wszyscy, którzy znali ich oboje. Te same czarne włosy, pociągła twarz, zadarty nos i duże, ciemnobrązowe oczy.
- Gdzie jest tatuś? - spytała.
Alessandra spojrzała w stronę okna. Zobaczyła tylko blask latarni i światło pobliskich domów.
- Niedługo powinien tu być – odpowiedziała, gładząc córkę po włosach.
Tak naprawdę nie miała pewności, czy zobaczą jeszcze ojca dziewczynek. Równie dobrze Emilio mógł już nie żyć... Alessandra potrząsnęła głową. Nie, rozkazała sobie, wyrzuć z siebie tę myśl.
Jennifer dostrzegła zmianę na twarzy matki i przytuliła ją, dziecięcym tonem mówiąc, że wszystko będzie dobrze.
- Tak wiem, kochanie. - Kobieta obdarzyła córeczkę niepewnym uśmiechem.
W tym momencie drzwi otworzyły się i stanął w nich Charlie. Alessandra spojrzała w jego stronę, mając nadzieję, że przynosi dobre wieści.
- Pani Alessandro – przywitał się młody chłopak. - Mam wiadomość od pana Emilia. Mówił, że macie zabrać rzeczy i być gotowe do wyjazdu w każdej chwili.
- Dziękuję – odparła kobieta, spoglądając na swoje córki. Chłopak skinął głową i chciał wyjść, ale Alessandra zatrzymała go. - Charlie, wracaj do domu.
Zawahał się przez moment.
- Ale proszę pani, ja jestem gotowy, żeby...
- Wracaj do domu – powtórzyła kobieta dobitniej. - To nie jest prośba.
Charlie spuścił głowę, zrezygnowany. Spojrzał jeszcze na Jennifer, która wyszczerzyła do niego zęby, nieświadoma niczego.
- Oczywiście – powiedział, cofając się. - Do widzenia.
Oby, pomyślała Alessandra.
- Jennifer, idź do pokoju po swój plecak – poleciła córce, a sama zabrała się do wrzucania pomiętych rzeczy porozrzucanych na wielkim łóżku do torby podróżnej.
Starsza córka wróciła po kilku minutach.
- Jestem gotowa, mamusiu – oznajmiła z uśmiechem, zadowolona z siebie.
W tym samym momencie na końcu drogi pojawiły się reflektory samochodowe. Alessandra stanęła nieruchomo, wpatrując się w oślepiające światło. Tylko jedna para, jeden samochód. To musiał być Emilio.
- Zostań tutaj, wrócę za chwilę. Pilnuj siostry – powiedziała do Jennifer i zniknęła za drzwiami.
Dziewczynka wzruszyła ramionami i podeszła do łożeczka siostrzyczki. Podniosła upuszczoną wcześniej zabawkę, rozglądając się uważnie.
- Całe szczęście, że Carmelita tego nie widziała – powiedziała do siostry. - Jakby zobaczyła, że zostawiłam coś na ziemi, znowu obraziłaby się na mnie i przestała sprzątać mój pokój na cały rok. A to wcale nie jest fajne. Pamiętaj, Mia, nie zadzieraj z Carmelitą. Już ja cię nauczę wszystkiego, co musisz wiedzieć.
Mała otworzyła bezzębną buzię, śmiejąc się radośnie.
- Ja też się cieszę, że tu jesteś – odpowiedziała jej Jennifer, uśmiechając się.
Nagle przez okno do pokoju wlał się potężny blask reflektorów. Zza szyby dało się słyszeć ryk silników. Jennifer spojrzała w tamtą stronę bez żadnego zainteresowania. Mia skrzywiła się i zaszlochała cicho.
- Nie bój się – uspokoiła ją siostra. - To pewnie goście do taty. Zawsze jest ich tu pełno.
Drzwi otworzyły się i do pokoju wszedł Emilio Fabiano, a za nim Alessandra.
- Tatuś! - zawołała z uradowaniem Jennifer.
Emilio podszedł do córki i ukucnął przy niej. Pogładził ją po ciemnych włosach i pocałował w czoło.
- Posłuchaj mnie teraz uważnie – zaczął powoli, by dziewczynka mogła zrozumieć. - Pójdziesz teraz z Mią i z mamusią, dobrze? Musicie iść bardzo szybko, jakby was gonił smok, jasne?
Jennifer zmarkotniała. Poczuła, że coś jest nie tak. Zwykle, gdy tata przyjeżdżał po kilku dniach, to od razu wymyślał jakąś nową zabawę i bawili się przez całą noc. Dlaczegoby teraz mieliby się nie bawić?
- Ale ja chcę zostać z tobą.
- Ja też chciałbym, żebyś została ze mną. - Emilio westchnął i pogłaskał śliczną twarzyczkę. - Posłuchaj, nie mamy teraz dużo czasu. Ja muszę zostać tutaj, a ty musisz obronić mamusię i Mię. Wiem, że jesteś bardzo dzielna i silna, i wiem, że dasz radę. Idą tutaj bardzo źli ludzie i tatuś musi się z nimi rozprawić. Ale zaraz po tym, obiecuję, że do was dołączę, dobrze?
Jennifer z trudem powstrzymywała płacz. Ale tatuś powiedział, że jest dzielna i silna, więc nie mogła się teraz rozpłakać. Skinęła tylko głową, zaciskając zęby.
Emilio uśmiechnął się i wziął córkę w objęcia.
- Kocham cię bardzo mocno, najmocniej na świecie, pamiętaj o tym – szepnął jej do ucha.
- Ja ciebie też, tatusiu – odparła dziewczynka.
Nagle z dołu doszedł ich hałas. Strzały. Jennifer przestraszyła się.
- Nie mamy już czasu – załkała Alessandra.
Emilio przytulił ją i pocałował w skroń.
- Dam wam tyle czasu, ile trzeba – powiedział cicho. - Nie ufajcie nikomu. Idźcie już. Kocham was.
Alessandra prawie płakała. Jennifer chciała być silniejsza i powstrzymywała się ze wszystkich sił.
Emilio dotknął jeszcze główki Mii, po czym wyciągnął pistolet i rozkazał swojej rodzinie uciekać.
Alessandra podniosła Mię, złapała Jennifer za rękę i wybiegła z pokoju. Dziewczynka patrzyła za ojcem tak długo, jak mogła, dopóki drzwi nie zamknęły się. Chwilę później dało się słyszeć strzały. Teraz rozbrzmiewały już w całym domu, ale najgłośniej Jennifer słyszała te, które dochodziły z sypialni rodziców.
Matka pociągnęła ją w dół schodami, przez siłownię i salę kinową. W pewnym momencie dziewczynce zdawało się, że zobaczyła ścianę, która została przemalowana na czerwono. A może to wcale nie była farba...
Nagle Alessandra zatrzymała się. Zaklęła pod nosem, ale Jennifer udała, że tego nie słyszała. Alessandra wyciągnęła pistolet i dała go starszej córce.
- Wiesz, do czego to służy, prawda? - spytała. Dziewczynka kiwnęła głową. - Dobrze wiesz, że to nie jest zabawka. Schowaj go i wyciągnij tylko w razie potrzeby, zgoda?
Jennifer znowu kiwnęła głową i wzięła od matki broń, chowając ją za pasem. Alessandra podała jej też siostrę. Dziewczynka wzięła ją ostrożnie, to był pierwszy raz, kiedy sama trzymała ją na rękach. Mia była o wiele ważniejsza niż pistolet.
Alessandra pocałowała obie dziewczynki. Minę miała zawziętą, choć czerwoną od płaczu.
- Wiesz, gdzie się schować. Zrobię ci teraz przejście, a ty pobiegniesz tam ze wszystkich sił, jakby goniło cię całe stado smoków, dobrze?
- Ale jakby ktoś tam był? - spytała Jennifer przestraszonym głosem.
- Po to dałam ci pistolet – odpowiedziała Alessandra. - Nie pozwól tknąć Mii. Jak już będzie cicho, idź do stryjka. My z tatą dołączymy do was później, jasne?
W miarę mówienia głos coraz bardziej się jej załamywał. Jennifer była przerażona, nigdy nie widziała mamy w takim stanie.
- Kocham cię – powiedziała jeszcze na pożegnanie Alessandra. - I powiedz Mii, że też ją kocham, jak tylko będzie na tyle duża, żeby zrozumieć, dobrze?
Jennifer przygryzła wargę, żeby się nie rozpłakać. Skinęła głową i spojrzała na swoją młodszą siostrzyczkę, która patrzyła teraz na nią nic nie rozumiejącym wzrokiem.
- Policz trzy wystrzały, a potem biegnij się schować – rozkazała Alessandra.
Kobieta wyciągnęła drugi pistolet i zamknęła oczy. Westchnęła cicho, uspokając oddech. Nie mogła chybić. Poderwała się i wyskoczyła zza rogu. Raz. Dwa. Trzy.
Jennifer pomknęła jak strzała. Nie chciała patrzeć, ale zdołała kątem oka zobaczyć trzech mężczyzn upadających na ziemię. Przytuliła mocniej siostrę i biegła najszybciej jak potrafiła. Za sobą usłyszała kolejne strzały, a potem krzyk. Kobiecy. Gonili ją. Słyszała ich wielkie buciory uderzające o posadzkę. Ale oni nie znali tego domu, a ona znała go doskonale.
Udało jej się dobiec do kryjówki. Kiedyś, bardzo dawno temu, zanim w ogóle jej tata przyszedł na świat było to przejście dla służby, ale zasypało korytarz i teraz została tylko mała wnęka w ścianie. Jennifer wcisnęła się tam razem z siostrą. Od drugiej strony nie było widać, że są tam drzwi, tym bardziej, że zasłaniało je biurko. Tata zawsze mówił, że to najbezpieczniejsze miejsce w całym domu.
Jennifer siedziała tam teraz, skulona, z małą Mią na kolanach. Jej serce waliło jak oszalałe, a do świadomości powoli zaczęło docierać to, co się stało. Zaczynała już rozumieć, że jej rodzice ja okłamali. Nie zamierzali przyjść, nie zamierzali przyjść już nigdy więcej...

***

Witam Cię bardzo serdecznie, drogi czytelniku! Bardzo się cieszę, że tu trafiłeś i mam nadzieję, że opowiadana przeze mnie historia przypadnie Ci do gustu i zostaniesz ze mną na dłużej.

Parę informacji na dobry początek. Po pierwsze, nowe rozdziały będą się pojawiać co dwa tygodnie (jeśli kogoś to interesuje ;). Po drugie, proszę, komentujcie, a w komentarzach oprócz uwag i sugestii, zostawiajcie też adresy swoich opowiadań, ponieważ jestem bardzo głodna ciekawych historii :)

Ściskam i całuję mocno,
Naiada

12 komentarzy:

  1. Cześć.
    Wyjdę chyba na totalną desperatkę, bo dopiero co blog się pojawił w Katalogu Euforia, a ja już tu jestem i przeczytałam prolog ;))

    Jestem ciekawa, która z dziewczynek będzie główną bohaterką (z opisu wywnioskowałam, że chodzi o jedną, mylę się?). Cała scena pożegnania z Jennifer z Emiliem przypominała mi trochę pożegnanie Rin i Tokiomiego Tohsaków z anime Fate Zero. Ale to takie moje osobiste zboczenie, więc nie bierz tego na serio ;)

    Lubię historie o mafiach – mają ten smaczek. Nawet jeśli tutaj będzie to tylko tło, to nie zmienia mojego nastawienia.

    Czyta się szybko, dużo jest czasowników dynamicznych – innymi słowy nie przynudzasz. Na dodatek szablon jest przejrzysty, a na nagłówku jest chyba najpiękniejsza kobieta, jaką kiedykolwiek na oczy widziałam. Od zawsze jej zazdroszczę urody :D

    Chciałabym zobaczyć tu kiedyś zakładkę z bohaterami; myślę, że sporo by to ułatwiło. Jeśli możesz, powiadom mnie o następnym rozdziale, mogę się zainteresować.

    Pozdrawiam i życzę dużo radości przy pisaniu pierwszego rozdziału,
    Hagiri z http://www.rozmowy-miedzymiastowe.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Brawo, prolog bardzo trzymający w napięciu. :)
    Styl masz fajny, czytało się szybko, płynnie, przyjemnie, bo i żadnych literówek nie wyłapałam, do których ja mam na przykład słabość. ^^" Już na początku zaintrygowałaś tym, że coś wisi w powietrzu i jak się okazało, rodzina Fabiano ma jakieś poważne problemy. Ogromnie jestem ciekawa, co to za porachunki, że aż doszło do strzałów. Nazwiska włoskie i jak się dowiedziałam z Katalogu Euforia, który mnie tu zaprowadził, tematyka jest o mafii, czyli od razu skojarzyło mi się z włoską mafią i powieścią "Ojciec chrzestny." Szkoda mi rodziców, rozumiem jednak, że fabuła domaga się sierot do roli głównych bohaterek. Ciężko mi jeszcze wywnioskować, która z dziewczynek będzie tą główniejszą. Niby Jennifer odegrała większą rolę (swoją drogą duże "łał", sytuacja tak poważna, że aż dostała od mamy pistolet do obrony - to tylko bardziej podkręciło akcję), lecz Alessandra powiedziała jedno intrygujące zdanie, że "Mia jest najważniejsza". Ogromnie mnie ciekawi, jak dalej potoczy się los dziewczynek. Czy ta jedna z nich odzyska to, co utraciła i pomści rodziców? I w ogóle mam nadzieję, że Charlie tam zdążył uciec. :D
    Mówisz, że interesujesz się blogami innych osób, w takim razie zapraszam Cię do siebie http://heylin-mafia.blogspot.com/
    Tematyka też mafijna, brutalna i tak dalej. Opowiadanie jest fanfickiem kreskówki Xiaolin, jednak jeśli nie znasz fandomu to nic nie szkodzi, bo jedyne co z tego wzięłam, to postaci - ich imiona, wyglądy i charaktery. Reszta to już alternatywny świat, moja fabuła... :) Mam nadzieję, że Cię zainteresuje.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo interesujące... Na pewno będę czytać ten blog. Lubię ten styl pisania. Pisz, pisz i życzę Ci ciekawych pomysłów.


    zwiadowcyzaraluen.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Twój blog został dodany do Katalogu Euforia. Pozdrawiam, taasteful . ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Heh, odnośne Twojego komentarza:
    Mam nadzieję, że się nie zawiedziesz i nie stwierdzisz, że zagalopowałaś się mówiąc, iż zostajesz u mnie stałą czytelniczką. :) Twoim kompendium wiedzy był Ojciec chrzestny (którego dopiero zaczęłam sama czytać), zaś moim Masa i te wszystkie jego wywiady zapisane w książkach o tym, jak to się mu w mafii żyło. Ponieważ on mi pokazał, jaki ten świat bywa brutalny, historia pisana przeze mnie też taka będzie. Liczę, że treść z wulgaryzmami, brutalizmami językowymi i erotycznymi fragmentami Cię nie zrazi, bo ja osobiście będę się starać oddać ten świat właśnie takim niezbyt przyjemnym do przełknięcia. Z tego też względu będę się starać o to, aby postacie wychodziły neutralne - żeby nie można było stwierdzić, które są dobre, a które nie. Teraz może trzymasz kciuki za Kimiko, ale i ona może się okazać potem niefajna... :D
    Niemniej jednak, będę walczyć o to, byś wytrwała do końca mimo wszystko. xD
    I tak, mnie też przez długi czas mafia kojarzyła się tylko i wyłącznie z Włochami. Ciekawe, jakie spojrzenie będę mieć, gdy już przeczytam tego "Ojca..." xD
    A, no i obyś przyzwyczaiła się do długości rozdziałów, bo 10 str A4 to dla mnie minimum. Sama też mogłabyś pisać dłuższe. Byłabym w raju, acz jeszcze nic nie wiem, bo dałaś tylko prolog. :x Liczę, że rozdział pierwszy i już skrobiesz, może nawet kończysz?:)
    Ach, i bym zapomniała. Ogromnie się cieszę, że lubisz Chase'a. xD Ja bym nigdy nie pisała fanficka o nim (chociaż zawsze go uwielbiałam), dopóki mnie taka jedna, cholernie utalentowana bloggerka nie wciągnęła w niego i w całe Chamiko. Chase jest elastyczną postacią, można go kreować na mnóstwo sposobów, chociażby trzymając się mody na złych, sexy kolesi. xD
    Pozdrawiam i czekam na ten rozdział pierwszy. :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Prawdę mówiąc nie jest to moja tematyka aaaaaani trochę, ale staram się nie skreślać opowiadań, które mogą być dobrze napisane :D No i taki masz ładny szablon...

    Bardzo masz fajny styl pisania. Cieszę się, że nie uciekłam gdzie pieprz rośnie, kiedy przeczytałam, że to o mafii. Bo naprawdę, wow, świetnie napisany prolog! Najlepszy ostatni paragraf; umiesz świetnie naprowadzić czytelnika na odpowiednie emocje! No, a przynajmniej mnie naprowadziłaś.

    Nie powiem na razie, czy lubię jakąś postać, czy nie, bo nie przepadam za dziećmi, a o reszcie nie wiemy wystarczająco... i Jennifer jeszcze przecież urośnie :D

    Okej, nie doszukiwałam się skrupulatnie błędów, aczkolwiek żadnego nie dostrzegłam, więc zdecydowanie masz plus za to.

    Pozdrawiam i życzę dużo weny
    Nagmerrie

    OdpowiedzUsuń
  7. Jejku, jakie to było piękne! Potrafisz doskonale podkręcać napięcie. Chociaż to dopiero prolog, świetnie oddałaś klimat i charaktery bohaterów. Co dopiero będzie potem! :D
    Sam pomysł z wkręceniem mafii w fabułę jest ciekawy. Masz spore pole do popisu.
    Mam słabość do historii, w których ktoś umiera. A jeszcze jak są to czyiś rodzice, to już w ogóle pochłaniam takie opowiadania.
    Ciekawi mnie dlaczego rodzina Jennifer musiała zginąć. Mafijne porachunki, wiadomo, ale wszystko ma powód. Może ktoś za dużo wiedział? Może była to zemsta?
    Czekam na kolejny rozdział, bo zarówno historia jak i Twój styl pisania jest bardzo wciągający :)
    Dużo weny życzę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeny, ale ze mnie łoś! Nie wiem jakim cudem, ale wyświetlił mi się tylko prolog, nic więcej. Dopiero jak dodałam Cię do obserwowanych wyświetliło mi się 5 rozdziałów xD No to nadrabiamy!

      Usuń
  8. Zastanawiam się o czym jest opowiadanie. Z początku sądziłem, że to czasy wojny, ale potem ta sala kinowa, siłownia, pistolety... Mam wrażenie, że ojciec dziewczynek był gangsterem i w końcu go doścignęło i nie prawo, a inni ludzie spod ciemnej gwiazdy, ale mogę się mylić i wszystko jest jeszcze możliwe.
    Podobają mi się twoje opisy, bo nie są poetycko rozciągane do nie wiem jakiej ilości tekstu. Skupiasz się na konkretach i ja to rozumiem, nawet popieram.
    Prologi chyba mają to do siebie, że muszą jedynie zaciekawić i nie za dużo zdradzać, tak więc mnie zaciekawiło twoje opowiadanie i chciałbym je czytać dalej. Ode mnie zawsze możesz liczyć na szczerą, nie zawsze słodzącą opinie, ocenę i komentarz. Uprzedzam, że lubię sobie pojeździć po bohaterach więc jeśli uważasz, że są na tyle idealni, że trzeba ich lubić, rozumieć i się z nimi zgadzać, to nie chciej mnie w gronie swoich czytelników. Jeśli jednak lubisz dyskusję pod postami (a ja czasami lubię sobie pogadać), to zapraszam do siebie, a wtedy z pewnością tutaj wrócę i nadrobię wszystkie części:
    j-i-s.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Zaciekawiło, i to bardzo! A tak właściwie, to hej! Przybywam podziękować za komentarz u mnie, oraz z zamiarem nadrobienia zaległych rozdziałów :) Ale do rzeczy!
    Podoba mi się ten prolog (chociaż za nimi nie przepadam) głównie dlatego, że czegoś już możemy się w nim dowiedzieć. Jennifer i jej siostra były córkami jakiegoś gangstera i to pewnie jednego z tych bardziej poszukiwanych. Zakładam, że akcja pierwszego rozdziału dzieje się już trochę później, więc lecę do niego natychmiast :D I przepraszam, ale będę pisała krótkie komentarze, ze względu na czas. Przy najnowszym bardziej się rozpiszę :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Przepraszam, że z takim opóźnieniem wpadam, ale ja zazwyczaj czytam tylko w weekendy, zazwyczaj w niedzielę, bo w tygodniu nie mam za wiele czasu.

    Podoba mi się motyw ukrycia dzieci i tego, że niewiele starsza siostra zaopiekowała się tą maluśką. Motyw żony, która wolała umrzeć z mężem niżeli uciekać z dziećmi także ciekawy, choć być może źle to rozumiem, może w ten sposób chroniła dzieci... Przejdę do pierwszego rozdziału to się przekonam.

    A co do twoich wątpliwości odnośnie "Prawdziwej legendy", to wybicie dorosłych mężczyzn to jeszcze nie wojna, a kobiety i dzieci zostały oszczędzone, bo ktoś musi tyrać na państwo Elenodor (to będzie wyjaśnione później, w jednym z rozdziałów, gdzie przedstawiam tylko ustrój państwa). Dziękuję za pochlebną ocenę, bo takiej się nawet nie spodziewałam. Moim zdaniem ty piszesz o niebo lepiej ode mnie.

    prawdziwa-legenda.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Witaj! Wpadłam, przeczytałam i chyba zostanę na dłużej :D
    Prolog bardzo mi się spodobał, a co za tym idzie - zamierzam przeczytać resztę. Ciekawa jestem, dlaczego ci ludzie zabili rodziców Jennifer i małej Mii, dlatego też lecę czytać dalej :) Nie skomentuję każdego rozdziału, zostawię po sobie ślad dopiero przy ostatnim, dzięki temu szybciej skończę i będę na bieżąco :)
    Zapraszam również do siebie :D
    http://runiczni.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń